Międzynarodowy dzień przeciwko Wiwisekcji obchodzimy 24 kwietnia. Powstał on z inicjatywy obrońców zwierząt i oficjalnie został uznany przez ONZ, jako święto upamiętnienia zwierząt laboratoryjnych, na których przeprowadzane są różnego rodzaju eksperymenty.
Wiwisekcja, to zabieg operacyjny, wykonywany na żywym zwierzęciu w celach doświadczalnych, bez intencji terapeutycznych.
Eksperymenty wiwisekcyjne stosuje się na milionach zwierząt, które używane są do testowania leków, kosmetyków, w badaniach chorób psychicznych, jak również w badaniach wojskowych. Jest to swoiste uprzedmiotowienie zwierząt, gdzie nie myśli się o nich jak o żywych, czujących i cierpiących stworzeniach, tylko jako obiekcie doświadczalnym, albo próbce o nadanym numerze.
Jak takie badania wyglądają za zamkniętymi drzwiami laboratorium ?
Zwierzęta są okaleczane (przecina się im struny głosowe), głodzone, oślepiane, poddawane wstrząsom elektrycznym. Łamie się im kręgosłupy i kości, zaraża wirusami, które w naturalnym środowisku im nie zagrażają. Psycholodzy eksperymentują na zwierzętach w zakresie narkomanii, nikotyny i alkoholu. Ponadto są oblewane żrącymi substancjami lub zmuszane do ich spożywania. Przykładem na to jest test Draize’a, który polega na podrażnieniu oka królika substancjami płynnymi, granulowanymi bądź sproszkowanymi. Zwierzę jest unieruchamiane w przyrządach krepujących jego ruchy, z którego wystaje tylko głowa. Reakcją na drażniące substancje jest spuchnięcie powiek, krwotok, owrzodzenia, ślepota. Nie podaje się środków uśmierzających ból, aby nie zafałszować wyników badań. Natomiast wojsko dręczy zwierzęta wypróbowując na nich bojowe środki chemiczne, czy broń biologiczną, jak również obserwuje reakcje na rany postrzałowe.
Czy wiwisekcja ma naukowe i rzetelne uzasadnienie ?
Badania na zwierzętach nie są rzetelne w odniesieniu do ludzi. Każdy gatunek funkcjonuje w odmienny sposób, na podstawie typowej fizjologii i indywidualnego kodu genetycznego. Organizmy ludzkie
i zwierzęce reagują inaczej na dane substancje. Za przykład może tu posłużyć cyjanek potasu, który dla człowieka jest trucizną, a królikowi któremu zaaplikuje się nawet podwójną dawkę nic się nie stanie. To samo tyczy się strychniny, która może być konsumowana w znacznych ilościach m.in. przez świnki morskie, czy cyjanku wodoru, którego same opary zabijają człowieka w niecałą minutę, podczas gdy spożyty przez jeże, czy ropuchy nie wywoła u nich zgonu. Przykłady można mnożyć, a do arsenału substancji szkodliwych dla człowieka (czynnik rakotwórczy), a niekoniecznie dla zwierzęcia, możemy podać nikotynę, azbest, czy odpady nuklearne. Istnieje znaczne ryzyko nie wprowadzenia na rynek substancji użytecznych dla ludzi, tylko dlatego że będą toksyczne dla zwierząt. Chloroform, penicylina, insulina czy aspiryna są bardzo szkodliwe dla wielu zwierząt, u człowieka nie wywołują niepożądanych efektów.
Czy istnieją metody alternatywne ?
Jest wiele metod badawczych, nie bazujących na modelu zwierzęcym. Do metod alternatywnych należy m.in. test in vitro (testowanie leków, kosmetyków, produkcja szczepionek i przeciwciał, sposób skuteczny i tani), modelowanie komputerowe (analiza toksyczności danej substancji), badania kliniczne na zdrowych, jak i chorych ochotnikach (poznawanie bezpieczeństwa i skuteczności nowych leków).
Wiwisekcja jest haniebnym procederem, który pozbawia podstawowych praw czujące istoty. Eksperymenty naukowe na zwierzętach często są prowadzone bez żadnego istotnego powodu,
a w wielu przypadkach jedynym ich celem jest wykazanie się aktywnością badawczą. Miejmy więc na uwadze różnice między gatunkowe, alternatywne rozwiązania, zwykłą wrażliwość oraz zdrowy rozsądek, który podpowiada, że nie trzeba truć zwierząt środkami chemicznymi, czy testować na nich broni biologicznej, aby się przekonać o tym, że może być to śmiertelne dla nas ludzi.
Adrianna Jaczewska dla Fundacji FELINEUS